zdechły grający sprzęt...
walkman mi dzisiaj do wiadra z wodą w łazience wpadł... nie pytajcie nawet jak to sie stało :O super tata wkroczył z pomoca i kasete wysuszył zeby działała a ja suszyłam suszarką moj zabytkowy sprzet grający...
ożył ^^ dobrze ze to nie był discman.. bo 100% juz by zdechł na dobre... albo mp3player... oj tak tak..
mama narobiła dżemów z wiśni... i Michała zamęczyłam... poza tym miała być bezsenna dzisiaj ale nie bede odbierała sobie tej przyjemności snu... poza tym chciałam wspomniec o czyms waznym.. ale skleroza moja sie objawia i zapomniałam co to ja chciałam...
i w ogole jakoś jestem bardzo optymistycznie nakręcona... na wszystko... wierze bardzo głeboko i mocno ze wszystko bedzie pieknie i cudownie i po mojej myśli... i nie mam najmniejszej wątpliwości ze tak nie bedzie :) a przecież jak się czegoś gorąco pragnie... to cały wszechswiat działa potajemnie... aby wszystko wyszło...
w sumie potajemnie to juz nie bardzo... i moze to wszystko naiwne jest... ale jakos sie na tym nie przejechałam nigdy... a kazdy cel do osiagniecia :) ach idę lulać :)