• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

pamiętnik

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31 01 02

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2019
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum październik 2003, strona 13


< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 20 21 >

Prawda boli????

tak się nad tym zastanawiałam czy to prawda jest bolesna..... i doszłam do wniosku ze jednak nie .....

bo to jest tak ... ze zyjemy w słodkim kłamstwie.... ufając i myśląc że jest wszystko ok.... później gdy dowiadujemy sie prawdy ... so świat zaczyna się nam walić....

a moim zdaniem ta bolesna prawda jest tylko złudzeniem..... później dochodzimy do wniosku.... że nas to kłamstwo boli.... że nas oszukano.... i wtedy ta prawda jest taką ulgą.... ze już jest dobrze.....

ciekawe czy mnie ktoś zrozumiał ;p;):)

nio i to opowiadanko nizej... to przecież widać że nie mojego autorstwa.. przeciez ja do pisania nie mam talentu :) ale opowiadanko mi sie spodobało więc je tu umiesciłam :)

11 października 2003   Komentarze (2)

Narkomanka III

Zaczęła się odzywać. Każdego dnia, zanim wbiła igłę.

– A wiesz, jak to się zaczęło? Chciałam zapomnieć… Ojca. Nienawidzę tego człowieka! Gdybym wtedy wiedziała, dlaczego był taki miły i tak często chciał się przytulać, oberwałby wiele wcześniej żelazkiem, niż te dwa lata temu. Mówią, że nawet najgorsze rany się goją, ale zawsze pozostanie blizna. Potem wylądowałam w poprawczaku. Dobrze, że nie na długo. Wróciłam i zamieszkałam z ciotką, która tak bardzo to się o mnie nie troszczyła. Znalazłam sobie rówieśników, choć ciężko było stać się akceptowaną przez nich. Jakaż ja byłam głupia, robiłam wszystko by się przypodobać innym. Alkohol, trawa, potem o wiele gorsze gówno. A wszystko po to, by móc z kimś rozmawiać. Nieraz trzeba było się dać zmacać kolesiowi, by ten drugiego dnia nie udawał, że mnie nie zna. Inne tego nie widzą, lądują w ich ramionach a potem chodzą z wózkami… dzieci, które mają dzieci…

Zacisnęła gumę na ramieniu. Wyjęła strzykawkę i wbijała w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, nieprzytomna niemal, znajdowała się w swoim własnym świecie

– Wiesz, czego się najbardziej boję? Chyba boi się tego każdy człowiek - samotności. Robimy różne rzeczy, byleby nie zostać samemu na tym świecie. Rzeczy, z których się potem nieraz śmiejemy. Nienawidzimy siebie za to, co robimy. Ale tak już jest, tacy jesteśmy. Doceniamy coś, jak nam zaczyna tego brakować. Potem lądujemy w takich miejscach, jak te… dajemy w kanał, a wszystko jest zapłatą. A ty? Dlaczego tu jesteś? Ukrywasz się przed innymi ze względu na swoją szpetotę? Chcesz działkę? Mówią, że to pomaga, lecz kłamią. Pewnie się ze mnie śmiejesz. Siedzisz tam, spoglądasz na mnie z góry - skuloną w kącie, nędzną narkomankę. O mnie się nie martw, to moje ostatnie dni. Wlazłam w to gówno za głęboko, nie ma już dla mnie ratunku. A mam zaledwie siedemnaście lat. Powinnam mieć chłopaka, chodzić na randki, łazić po sklepach z koleżankami, a umieram… Był kiedyś jeden, wydawał się taki wspaniały - wysoki, o niewielkich, błękitnych oczach. Jednak, gdy potrzebowałam, by mnie wyciągnął z nałogu poddał się, odszedł, zostawił mnie samą. Choć zdaję się, że powód był inny – koleżanka z kursu, na który uczęszczał. Ale on stwierdził, że jestem nic nie wartą szmatą, że nie potrafię panować nad uzależnieniem. A sam pił. Nauczył mnie jednak czegoś - nie wymagaj czegoś od innych, póki sam tego nie możesz dotrzymać. Widzisz, przez te krótkie życie wiele się nauczyłam. Gdyby nie to…

Zacisnęła gumę na ramieniu. Wyjęła strzykawkę i wbijała w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, nieprzytomna niemal, znajdowała się w swoim własnym świecie

– Cieszę się, że chciałeś słuchać moich bełkotów. Ludzie zaczynają przestawać dbać o to, czy ktoś ich słucha. Zachowują się jak małe dzieci. Każdy mówi swój monolog, żaden głos jednak nie dolatuje do uszu innych. Chciałam żyć w takim świecie, gdzie mogłabym mówić komuś o życiu szczerze i otwarcie – zakasłała, wypluwając krew na ziemię – tak, jak mówiłam to tobie. Wierzę, że słuchałeś i zapamiętasz mnie, bełkocząca narkomankę, a tyle jeszcze mam ci do powiedzenia, choć nie wiem, czy starczy mi czasu. Pewnie i ty masz mi wiele do powiedzenia. Ale to… innym razem…

Zacisnęła gumę na ramieniu. Wyjęła strzykawkę i wbijała w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, nieprzytomna niemal, znajdowała się w swoim własnym świecie. Tym razem odpłynęła nie zdążywszy wyjąc igły z żyły. Opadła bezwładnie, oczy zostały otwarte. Wstrząsały nią konwulsje, nieprzytomna pluła krwią, zaciskała i rozluźniała na przemian mięśnie.

Ze śmietnika skoczył na nią cień śmierci.

Ludzie z bloku znaleźli ją o świcie, martwą. Pojawił się lekarz, ledwo rzucił okiem i stwierdził przedawkowanie. Gdyby zajął się zwłokami dokładniej, z łatwością stwierdziłby, iż w jej ciele nie została ani jedna kropli krwi.

 

... THE END ...

10 października 2003   Komentarze (3)

Narkomanka II

Przychodziła tu także Ona. Młoda dziewczyna, wkraczająca dopiero w wiek dorosłości. A jednak wciąż dziecko. I ćpała. Każdego wieczoru chowała się w kącie, zaciskała gumę na ramieniu, pomagając sobie w zakładaniu zębami. Wyjmowała strzykawkę i wbijała ją w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, niemal nieprzytomna, znajdowała się w swoim własnym świecie.

A on, każdego wieczoru, przyglądał się jej. Mogła mieć, co najwyżej, siedemnaście lub osiemnaście lat. Nauczył się obserwować i – mimo, że nałóg już odcisnął na jej ciele swój znak - po oczach wciąż mógł odgadnąć jej wiek. Była szczupła. Włosy miała długie, spięte z tyłu i sięgające do połowy pleców. Jej sposób ubierania się świadczył, że należała do jednej z subkultur młodzieżowych, jakich teraz pełno.

Dzisiaj niemal wbiegła. Rzuciła się w kąt i schowała głowę w ramionach. Płakała cicho. On siedział i patrzył.

– Wiesz – odezwała się nagle – ten świat to jedno wielkie gówno. Tak, widzę cię. Nie pytaj, sama nie wiem, dlaczego. Może jesteś jednym z moich odjazdów, a może aniołem, choć wyglądasz bardziej jak diabeł. Nie przeszkadza mi Twój wygląd. Taki się pewnie urodziłeś. Mówi się trudno. Proszę, nie mów nic. Choć pewnie i tak byś nie chciał rozmawiać z taką zdzirą, jak ja. Wylali mnie ze szkoły dzisiaj. Nie potrafiłam zapamiętać jednego pieprzonego wzoru. I wiesz, co powiedzieli? Że skończę na śmietnisku. Cha, cha, cha. Ależ oni mają dar. Istny dar przepowiadania teraźniejszości…

Zacisnęła gumę na ramieniu. Wyjęła strzykawkę i wbijała w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, nieprzytomna niemal, znajdowała się w swoim własnym świecie ...

C.D.N.   =>

10 października 2003   Komentarze (1)
< 1 2 ... 12 13 14 15 16 ... 20 21 >
Swiatlo_ciemnosci | Blogi