Narkomanka II
Przychodziła tu także Ona. Młoda dziewczyna, wkraczająca dopiero w wiek dorosłości. A jednak wciąż dziecko. I ćpała. Każdego wieczoru chowała się w kącie, zaciskała gumę na ramieniu, pomagając sobie w zakładaniu zębami. Wyjmowała strzykawkę i wbijała ją w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, niemal nieprzytomna, znajdowała się w swoim własnym świecie.
A on, każdego wieczoru, przyglądał się jej. Mogła mieć, co najwyżej, siedemnaście lub osiemnaście lat. Nauczył się obserwować i – mimo, że nałóg już odcisnął na jej ciele swój znak - po oczach wciąż mógł odgadnąć jej wiek. Była szczupła. Włosy miała długie, spięte z tyłu i sięgające do połowy pleców. Jej sposób ubierania się świadczył, że należała do jednej z subkultur młodzieżowych, jakich teraz pełno.
Dzisiaj niemal wbiegła. Rzuciła się w kąt i schowała głowę w ramionach. Płakała cicho. On siedział i patrzył.
– Wiesz – odezwała się nagle – ten świat to jedno wielkie gówno. Tak, widzę cię. Nie pytaj, sama nie wiem, dlaczego. Może jesteś jednym z moich odjazdów, a może aniołem, choć wyglądasz bardziej jak diabeł. Nie przeszkadza mi Twój wygląd. Taki się pewnie urodziłeś. Mówi się trudno. Proszę, nie mów nic. Choć pewnie i tak byś nie chciał rozmawiać z taką zdzirą, jak ja. Wylali mnie ze szkoły dzisiaj. Nie potrafiłam zapamiętać jednego pieprzonego wzoru. I wiesz, co powiedzieli? Że skończę na śmietnisku. Cha, cha, cha. Ależ oni mają dar. Istny dar przepowiadania teraźniejszości…
Zacisnęła gumę na ramieniu. Wyjęła strzykawkę i wbijała w żyłę, pozwalając by cały płyn znalazł się w niej. Chwilę później, nieprzytomna niemal, znajdowała się w swoim własnym świecie ...
C.D.N. =>
Dodaj komentarz