i nadal są myśli... ktore sie boje ukazac na blogu... tzn... nie na blogu tylko znajomym ktorzy by je przeczytali... ni wiem czym ja sie tak naprawde przejmuje... moze jednak po prostu nie chce zeby znali niektore mysli... one są... dla mnie... tylko ze ja dziele sie z nimi... ale z nieznajomymi... i jest łatwiej... przynajmniej mi... dzisiaj porozmawiałam sobie przez telefon ze znajomym... bardzo długo rozmawiałam... i poprawiło mi to humorek szczerze... bo dzisiaj potrzebowałam rozmowy... o byle czym... wazne ze mogłam cos opowiadac... ze mogłam posłuchac... ech :)
mam ochote sie przytulic... ech bardzo czesto mam taką ochote... i jeszcze zasnac otulona ramionkami... brakuje mi tego... szczerze to nie potrafie zrozumiec człowieka ktory potrafiłby wytrzymac bez ciepła... bez uczucia... do drugiej osoby... hmm moze nie to czy by potrafił... ale zeby nie potrzebował tego... dla mnie to jest tak wazne ze nie potrafie postawic sie w sytuacji innej osoby... dobrze mi z tym jaka jestem... w wiekszosci... ale inna bym byc nie chciała :) i uwazam ze to dobrze :)
p.s ta notka miała nie byc tutaj wyswietlona... miała byc gdzie indziej... ale co mi szkodzi...