Bez tytułu
odezwał sie... po pół roku heh... i to tylko dlatego ze ktos mu w duzym stopniu uswiadomił kogo stracił... ja sie nie obwiniałam po tym wszystkim... szczerze to nawet odrobinę...
liczył ze wrócę... powiedział to bo naciskałam... nawet gdybym była sama to tez bym wracac nie chciała... nie wierze zeby sie cos zmieniło... poza tym ja sie po tamtym pozbierałam... jestem teraz szczesliwa i niczego mi nie brakuje...
mam nadzieje ze teraz jednak juz nie bedzie przypominał mi o sobie... pomimo tego co było... a było prawdziwe i szczere... w kazdym razie wole zostawic przeszłosc za sobą...
nie ma wielkich powrotów... braku akceptacji sie nie przeskoczy...
dobrze wybrałam i nie mam najmniejszych watpliwosci...