po powrocie z Londynu...
no i wrociłam dzisiaj koło 13 :) tak bardzo chciałam do domku... ominac tą całą podroz autobusem... pod koniec to juz tylko odbijało... 3 rzeczy na wyjezdzie mi sie nie podobały... za wysokie temperatury, kobietka u ktorej mieszkalismy... (jakas z hiszpani) i ta jazda autobusem... a poza tym bardzo ciesze sie ze mogłam wrocic do tego Londynu jeszcze raz :) przewodnik teraz był naprawde trafiony... młody sympatczny przystojniak z poczuciem humoru ;), wiecej zdjec i zwiedzone te miejsca w ktorych nie byłam poprzednio...
zgubiłam sie nawet z kolezanką... i po jakos 2h błądzenia i kiepsko znajacych okolice ludzi zaczełysmy sie martwic... ale skonczyło sie to dobrze ;) i raz jak czekałam na reszte grupy zaczepił mnie jakis młody gostek, przedstawił sie i zaczelismy rozmawiac... miły motyw ;) poza tym opaliłam sie troszke... i włosy mi sie zaczynaja rozjasniac... poza tym bardzo sie ciesze ze juz jestem w domku :)
ale jednak... piękne budowle... cudowne zielone tereny... i wspanialu ludzie...
w ogole duzo by opowiadac... :) teraz troche popsuty humor... ale jeszcze moze byc dobrze...
wrociłam z nowymi postanowieniami na wakacje jak i przyszły rok szkolny...
i ciesze sie ze nie mam takich problemow jak niektorzy ^^ czuje sie przez to o wiele szczesliwsza...
no i jeszcze za jakis dzien czy dwa znow wybywam na reszte lipca... z czego jestem bardzo zadowolona...
i mysle ze przez te dwa lata ostatnie zrobiłam sie bardziej niezalezna i samodzienlna... w niektorych kwestiach... z czego tez sie cesze...
i chyba minal mi zły humor ^^ to ide po sok z lodem ;) baj ;)