po Woodstocku...
wrociłam niedawno.. z samego rana... i zdarzyłam sie umyc i najesc... w ogole zaskoczona jestem ze siostra zostawiłami tu jakies ciastka heh...troszke mało miałam z tej imprezy chociaz siedziałam w kostrzynie od wtorku... pogoda była okropna... prawie cały czas padało... raz na sto lat wyszło słonce to mozna było wysuszyc pare rzeczy... duzo nie piłam wiec rece mi sie nie trzesa... głos mam ok... heh... z koncertow to byłam tylko na ksu... zal mi troszke soboty... ale dobrze jest... spedziłam czas w naprawde fajnym towarzystwie z bardzo sympatycznymi osobami... i wiecie... nie powinno sie puszczac dziewczyn z kasą po % przez stragany... bo co to sie wyprawia ? niech mnie ktos poprosi o pokazanie jezyka... u kryshnowcow zrobiłam sobie taki fajny makijaz... niebiesko biały... podobno naprawde slicznie mi w nim było... i dostałam w koncu wstazeczke na ktorej mi zalezało :) "nie biore jestem OK" heh
boli mnie prawie wszystko od lezania na twardym... jedną czy dwie 'noce' sie da tak wytrzymac.,.. ale wiecej nie ;/ dni mi dziwnie mijały... o dziwnych porach spac chodziłam i w ogole...ale wspomnienia fajne fajne... nawet mam pamiotke trwała...
a do domku wracałam w stanie 'idz i nie wracaj' taka zaniedbana głosna przemarznieta zapłakana zmeczona i obolała... ech... ale juz mi lepiej... połoze sie teraz do mojego cieplusiego łozczka... ach...