ech...
z wczoraj na dzis... nocka filmowa u Mika... ktory mieszka blok obok.... było nas razem chyba 9 osob... i były tam osoby.... na ktorych mi szczegolnie w pewnien sposob zalezało... zeby z nimi spedzic troche czasu... rozsiadlismy sie wszyscy.... i pierwszy film... to gwiezdne wojny atak klonów.... szczerze... to nie mam pojecia jak o sie moze ludziom podobac :P w miedzyczasie przywiezli nam zamowione wczesniej pizze... razem 6 heh... pod koniec... kiedy podobno film miał byc w koncu fajny... zadzwonili do mnie rodzice.... ojciec sie za bardzo martwił i kazali mi wracac do domu :(... nie chciałam tam scen robic zbyt duzych zebym sie pozniej wstydzic za siebie nie musiała.... i poszłam... ech... szczerze... to nie mam pojecia o co oni sie tak martwili... z wszystkich moich znajomych... to akurat z tą grupą ludzi nie bałabym sie gdzies wyjechac.... pojsc... czy cokolwiek... bo ja wiem ze z nimi sie moge czuc bezpiecznie (i tak sie czuje) i wiem ze nic mi sie złego nie stanie... ech... ale moi rodzice tego niestety niewiedzą... :( no załuje ze nie mogłam z nimi zostac... zalezało mi... nawet bardzo... ciesze sie ze mam takich znajomych....
teraz jeszcze rozmowa z ojcem... "Ty nie masz jeszcze 18 lat to nie powod zebys siedziała z nimi jakimis ludzmi po nocach.... teraz to masz sie tak umawiac ze bedziesz juz w domu o 22" ;( no za co ;(