chyba potrzebowałam wyrzycic z siebie niektore...
bardzo lubie ogladac początek filmu rambo... heh... do momentu kiedy on zaczyna tam przed nimi uciekac... dalej ogladałam raz i mi styka.. ale początek jest ach :) mogłabym ogladac i ogladac :) i jeszcze seksmisja leci... hmm... ile to razy juz ja puszczali ? hmm... z jednej strony fajnie tak by w zyciu było... bo niektorych cech meskich to nie znosze..;/ ble... no ale bez faceta to ja bym sobie chyba rady w zyciu nie dała... heh... ja nawet jajek nie mogłam w sklepie znalezc :P... dopiero Paweł polazł i poszukał... sierota czasem jestem... a tak... gdyby facetow nie było... to kto by mnie kochał... przytulał... całował... troszczył sie... opiekował...? kogo wtedy ja bym kochała... przytulała... całowała... troszczyła sie i opiekowała sie..? no kim? kobietką ? nie;/ to nie dla mnie... poza tym... to ja sama nie chce sobie radzic... tzn nie chodzi mi o wyreczanie sie kims... tylko o to ze nie chce byc sama w tym pieprzonym życiu... chlip... na szczescie ja narazie sie o to nie martwie... jestem szczesliwa... i w tym momencie... alurat teraz... czuje ze to wszystko jest takie niesprawiedliwe... czym ja sobie zasłuzyłam zeby miec tak wiele ? zamiast sie z tego cieszyc to teraz mam myslenia;/ ciesze sie... ech nawet bardzo... tylko ze... chciałabym zeby inni tez tak mieli...zeby mieli te bliskie osoby ktorym im brak... ech... zeby mieli kogo kochac i zeby byli obdarowywami miłością... i zawsze zastanawiało mnie to... ze przeciez wiele osob jest hmm.. samotnych... naprawde duzo... i czemu jakos ci wszyscy ludzie nie moga spotkac ? jakos trafic na siebie ech no nie wiem... ech moze ja sie potrzebuje w tym momencie wyzalić ? bo to wszystko nieswiadomie sie kumuluje :( bagatelizuje cos... a pozniej sie zbiera i zbiera... ech... ech z jednej strony sie martwie a z drugiej boje... boje sie ze Jacka strace... i tak trace go juz od dłuzszego czasu... od wrzesnia kontakt sie bardzo popsuł... to ze rozmawiałam z nim tylko przez internet... czy telefon... i tak czułam i dalej czuje ze jest moim przyjacielem... bo on był i dalej jest pierwszym chłopakiem... ktory był ze mną tak blisko... a zarazem... nie było tego czegos co wszystko psuło... ech nie chce go stracic boje sie... ech... a przy Olku... sama czuje ze sie troszke otwieram... i czuje sie jakos swobodniej... to chyba to wszystko i tak wymaga wiele czasu... i jeszcze jedno co mi mysli zapszatało... doszłam do wniosku ze praktycznie kazde zdanie... jakiegos znajomego czy znajomej... na moj temat... w jakims stopniu biore do siebie... niby nic... nie przejmuje sie czy cos... a jednak takie mysli potrafią meczyc heh... okropną rzecza jest przejmowanie sie tyloma rzeczami... przeciez to jest życie... i tak nie wyjde z niego zywa wiec po co ja sie przejmuje :P ? widocznie nie potrafie inaczej... ale w koncu wszystko sie da zmienic jezeli sie chce... wiec widac... u mnie moze to jeszcze poczekac... ech i chociaz wiem ze pisze o rzeczach oczywistych jak Rafał zauwazył... to jednak jest to dla własnego spokoju... ostatnio zastanawiałam sie czy by nie udostepnic archiwum... chociaz troszku głupio... heh a czemu ? ostatnio przegladam swoj stary pamietnik... czytam sobie po kilka kartek... i wypisywałam tam takie bzdury i banały ze szkoda mowic... tutaj na blogach tez tak było... niektore notki pamietam... heh az wstyd mi :) no i zauwazyłam ze tutaj pisze wiecej o sobie niz wczesniej... niz kiedys... sama siebie nie znam jeszcze... i uwazam ze to przez to... zeby jakos mi to pomogło w tym poznaniu siebie... coz... stwierdzam ze pomaga... w jakims stopniu... hmm... skoro ja nie wiem jaka ja naprawde jestem... to czy ktos inny moze to wiedziec ? chciałabym potrafic cos... czego jeszcze w sobie nie odkryłam.. i zeby mnie to mile zaskoczyło... chciałabym zeby to był jakis drobiazg... i szczerze... lubie czasem cieszyc sie z czegos jak małe dziecko... chociazby z małej rzeczy... ktora dla innej osoby nie miałaby wiekszego sensu... zwykły usmiech potrafi bardzo uradowac... hmm... uwazam ze w gruncie rzeczy... jest mi dobrze z sobą... chodzi mi o charakter... myslenie... i w ogole... nie chce byc idealna... nie chce sie o to starac... nie chce starac sie zadowolic moim charakterem inną osobe... chodzi mi o wieksze zmiany zmieniajace cechy... i ogolnie charakter.... ech... miała byc krotka noteczka... za było coraz wiecej mysli... roznych... klika sie złapało... i opisało...