• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

pamiętnik

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2019
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Wrzesień 2006
  • Sierpień 2006
  • Lipiec 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Lipiec 2005
  • Czerwiec 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003

Archiwum 23 listopada 2003


La Danse Macabre ...

Kto powiedział że śmierć nie umie tańczyć??  opowiadanie nie jest mojego autorstwa ale bardzo mi sie spokobało:


Śmierć była najbardziej nieprzewidywalną ze wszystkich Sióstr. Kochała ludzi - pewnie dlatego chciała zabierać ich tak szybko. Ale nade wszystko kochała taniec. Śmierć tańczyła z każdym i chociaż jej partnerzy sztywnieli w tym czasie z przerażenia, ona bawiła się przednio. Nie rozumiała śmiertelników. Nie wiedziała, jak to jest bać się Śmierci. Nie wiedziała nic o ludzkich sercach, ponieważ widywała je tylko jako zimne kawałki ludzkiego ciała. Nie, Śmierć nic nie wiedziała o śmiertelnikach. A śmiertelnicy wiedzieli bardzo mało o Śmierci, bo kiedy wreszcie ją poznawali, było za późno na opowieści.
Wbrew pozorom Śmierć była piękna. Nosiła długą, czarną sukienkę i czarny płaszcz z kapturem. Miała ciemne włosy do pasa, które spinała czarną klamrą. Na szyi nosiła diamentową kolię, złożoną z wielu milionów złych serc - nieustanne patrzenie na udrękę było dla grzeszników najgorszą karą, myślała Śmierć. Była blada, blada jak przerażony człowiek, miała wąskie dłonie o długich palcach i pomalowanych na czarno paznokciach, ilekroć szła po kogoś, malowała oczy czarnym Strachem. Były to jej drobne przyjemności - nawet Śmierć lubi dobrze wyglądać.

Tego wieczora Śmierć spacerowała po ulicach Wenecji. Rozkoszowała się, patrząc na miasto - uśpione przez zarazę, a jednak nadal piękne, piękne w swojej demonicznej ciszy i spokoju - ukryta w cieniu płaszcza Ciemności. Ludzie bali się nocy. Bali się, nie chcąc spotkać jej w którejś z ciemnych uliczek. A zresztą, ona umiała wejść do każdego domu, zamku czy chatki. Nie było takiego miejsca, do którego nie dotarłaby Śmierć. Tego wieczora stała spokojnie ukryta w cieniu i czekała na wezwanie. Na zaproszenie do tańca. Wieczór był spokojny. Śmierć słyszała nieustanną muzykę - dla jej uszu muzyką były krzyki cierpiących, choć oczywiście nie wiedziała, że cierpią. Stała więc i patrzyła, rozglądała się bacznie. Czekała. Aż w końcu usłyszała. Spośród wielu nut agonii dotarła do jej uszu jedna, przeważająca melodia i Śmierć wiedziała, że dla tego człowieka ona jest jedynym ratunkiem.

Mężczyzna był kiedyś przystojny, teraz jednak choroba naznaczyła go swoim odrażającym piętnem. Kiedy ją zobaczył - opatuloną płaszczem,otworzył szeroko oczy. Chciał coś powiedzieć, z jego ust wydostał się jedynie jęk, ale Śmierć wiedziała, co chciał jej powiedzieć. To niemożliwe. Nie słyszała w jego wewnętrznym głosie rozpaczy, raczej zdziwienie. To niemożliwe. Patrząc w jego oczy, wyczytała że nazywa się Marcus i ma dwadzieścia pięć lat. Zdjęła płaszcz i uklękła przy nim.
Na usta Marcusa wypłynął spokojny uśmiech. Tak, dobrze, powiedziała Śmierć, przecierając jego gorące czoło. Wytrzymaj jeszcze trochę, szepnęła. Ujęła jego zniszczoną dłoń.

- Wstań Marcusie - zaśpiewała, a on powoli, z niedowierzaniem, zaczął podnosić się z brudnego posłania, na którym leżał. W jego ciało wstępowała siła, zniknęły zmarszczki wokół oczu. Śmierć zaśmiała się, serdecznie, perliście i zaczęli tańczyć. Był to taniec nadzwyczajny, niepodobny do niczego, niebiański w swojej wyważonej perfekcji i ludzki w prostocie ruchów. Tańczyli, zasłuchani w muzykę słodką i jednocześnie przeszywającą serce niczym krzyk bólu, unosząc się nad płaczącym miastem, na parkiecie zawieszonym nad kanałami i nad budynkami, tam, gdzie nie docierał płacz, a jedynie muzyka. Tańczyli wspinając się po niewidzialnych schodach, niesieni przez wiatr. Lekarz, który czuwał nad znalezionym w zaułku mężczyzną, zwiesił z wahaniem głowę.
- Co się ze mną stanie? - szepnął Marcus, nie przerywając tańca.
- Trafisz do mojego ojca - odparła Śmierć z uśmiechem pełnym pośmiertnego spokoju - trafisz do mojego ojca i poznasz moje siostry.
- Czy są podobne do ciebie?
- Są inne. Są piękniejsze. Są piękniejsze, bo jako piękne żyją w waszych umysłach.
Podała mu rękę i pomogła wejść na utkane z niebiańskiej materii schody. A potem uśmiechnęła się i poszła w to samo miejsce, lądując gładko na poduszce cienia, opierając się o płaczącą ścianę płaczącego budynku. Czekała. Lekarz odsunął się od czegoś, co kiedyś było człowiekiem i pokiwał głową. To już koniec, pomyślał. Na ustach trupa zastygł błogi uśmiech. Lekarz otrzepał swoją szatę i spojrzał na ciemne kanały, na jęczących ludzi naokoło, na ściany budynków. Memento mori, szeptała woda. Memento mori, mówiły deski przerzuconych przez wodę mostów, śpiewało powietrze, dudniła o tym wybrukowana ziemia.

Memento mori. Memento mori. Memento mori...

23 listopada 2003   Komentarze (2)

miłe uczucie

jest mi tak miło... Paweł... wysłał mi piosenke... powiedział ze to specjalnie dla mnie..  i powiedział ze muzyczka syfna... ale chodzi mu o słowa...  i jak piosenke sobie puściłam.. to mi sie tak miło zrobiło... poczułam sie tak wyjątkowo... po protu miło... nie skacze z radości czy szczęscia... to takie inne uczucie ...

23 listopada 2003   Dodaj komentarz

Lubie...

- śmiać się (!)
- słodycze :>
- rozmawiać z "innymi" (dla mnie) ludźmi (!)(!)(!)
- chemie
- słuchać rock'a i też metalu
- słuchać jak ktos gra na gitarze (!)
- patrzeć na zachód słońca (!)(!)
- oglądać pełnie księżyca... i niebo pełne gwiazd (!)(!)
- spacerować lasem (!)
- wpatrywać się w płomyk świeczki (!)
- chodzić nocą po cmentarzu (szczególnie w swięto zmarłych)
- wróżyć
- pływać (!)
- siedzieć w ciszy (!)(!)
- rysować, malować
- czuć ciepłe promyki słonka rankiem na twarzy
- czuć delikatny powiew wiatru nad morzem czy jeziorkiem
- wojne na snieżki w zime
- sok marchewkowy
- słuchać co inni mi mają do powiedzenia (!)(!)

jeszcze by tak wymieniać...

23 listopada 2003   Komentarze (2)
Swiatlo_ciemnosci | Blogi