• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

pamiętnik

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

rodzina....

wracając do domu od "babci" własnie wiele myslałam o rodzinie i w ogole... przegladałam tam naprawde stare zdjecia... (potrzebuje do szkoły) i trafiłam na kilka moich :P heh wkleje tu jak byłam mała z siostrą :) bo akurat mi sie foteczka podobała... no a co do rodzinki... to pzypominałam sobie jak ja miałam kiedys dobrze i jakie mam super wspomnienia :) i uswiadomiłam sobie... jakie ogromne podstawy wychowawcze daje rodzinka :) naprawde duzo zalezy od rodzicow i srodowiska w jakim jestesmy poczatkowo wychowani... dam przydład zasłyszany z mojej rodzinki chociaz sama po czesci w niego wierze... hmm wiec moje ciotki jak małe były to ich rodzice oddawali pod opieke czasem babci innej cioci itd... i teraz kiedy one maja juz po około 50 -60 latek... to w swoim zyciu nie potrafiły stworzyc takiego stałego zwiazku pełnego ciepła... moze to własnie przez to ze nie były wychowywane tylko prez rodzicow... i nie miały tego ciepła od nich... nie wiem... wiem tylko ze ich zycia ciekawe nie były... a teraz ja bede przykładem...  tego co pamietam to zawsze rodzice mnie wychowywali... na wakacje czy swieta to oczywiscie przyjezdzało sie do rodzinki... ale chodzi o to ze nie byłam zdala od rodzicow z 2... czy 5 lat... i stwierdzam ze ja jednak miałam te wzorce w moich rodzicach na których naprawde mogłam sie wzorowac...  u mnie np nigdy nie było czegos takiego zeby ktores z rodzicow wrociło ze tak powiem najebanych z jakiejs imprezy.... nigdy nie miałam krzyków na chacie czy jakichs bojek... a jak czasem kolezanka jakas wspomni ze tam załozmy jej ojciec wrocił najebany i costam costam... to dla mnie sie to wydaje takie... no nienormalne inne po prostu... bo zostałam wychowana w innym srodowisku...  a jezeli chodzi o ciepło...rodzinne które sie wynosi z domu i przenosi w pryszłosci do swojej rodziny... hmm... to uważam e ja osobiscie nie bede miała jakichs problemow  z tym... uwazam siebie za naprawde ciepłą osobe... która potrafi byc kochajaca czuła troskliwa i w ogole... ktos moze mnie zbrechtac... bo sie o tym nie przekonał... coz... o tym sie praktycznie nikt nie przekonał jaka ja potrafie byc dla bliskiej mi osoby... i uwazam ze to dobrze... i ogolnie jestem zadowolona z tego jakie mam i miałam zycie... ze mam własnie taką rodzine a nie inną... i rowniez ten element składa sie na to ze moge siebie nazwac szczesciarą :)

p.s -> dobra o to fota  moja i siostry :P ja jestem ta w niebieskim... hehe... ja mam łach z tej foty :D

27 marca 2005   Komentarze (2)
Kama
27 marca 2005 o 22:23
Ja już dawno sie przekonałam że jestem straszną farciarą nawet wtedy gdy sobie z tego nie zdaje sprawy ... Co do rodziny i wychowania to masz racje (IMO). Ja sie wychowałam w pełnej rodzinie (mama, tata, siostra, w weekendy babcia + dziadek), na wakacje i ferie zawsze do babci na drugi koniec Polski gdzie miałam zawsze swojego dużego psa, zwierzęta, duzo książek ... No i w sumie wiele zniszczyła choroba mojej siostry ale i wiele mnie nauczyła. Pobyty na wsi nauczyły mnie pasji do zwierząt, marzenia, pływania i wielu rzeczy ... W sumie to wszedzie gdzie byłam wszędzie sie wychowywałam i kształtowałam i nie zawsze tam była rodzina
Asiulek
27 marca 2005 o 19:11
bo rodzina jest podstawą... mimo wszystko...

Dodaj komentarz

Swiatlo_ciemnosci | Blogi